Opowiadanie

Czołem!
Smuci mnie brak jakiejkolwiek aktuwności z waszej strony. Jednak wyrzucam fragment mojego opowiadania. Miłej lektury.

Dawno ucichły szmery rozmów, a Antek nie mógł zasnąć. Słychać już było tylko ciche
mamrotanie i posapywanie przez sen. Przewracał się z boku na bok, lecz sen nie przychodził. „To
na nic! Pójdę się przejść” pomyślał. Jak postanowił, tak zrobił. Cichuteńko ubrał się. Założył
dżinsy, oficerki, a na koszulkę w której spał nałożył bluzę od munduru, bo noc była jeszcze dosyć
ciepła. Wyszedł przez taras i spojrzał na ogród. Cały był skąpany w blasku księżyca, który jasno
świecił bo noc była bezchmurna. Zszedł z tarasu i skierował swój krok ku pobliskiemu
zagajnikowi. Wszedł między drzewa i wsłuchał się w szum wiatru w ich koronach. Wyobraził
sobie jak  musieli się czuć polscy partyzanci dla, których szum ten był najlepszą kołysanką.
Niedługo później lasek skończył się i Antek chciał spojrzeć na uśpiony dom… Ale domu nie
było… Skołowany chłopak przystaną. Nie było domu, ani sąsiednich zabudowań. „Co się stało?”
chciał krzyknąć. Zszokowany rozglądał się w około dalej nie mogąc w to uwierzyć. Jak coś tak
dużego, jak dom może sobie ot tak zniknąć? Zdziwiony przysiadł na trawie. „ Rafał, coś kiedyś
wspominał o rzeczce niedaleko nad którą stał domek. Przejdę się to może po drodze coś
wykombinuję.” Wstał i ruszył przed siebie w kierunku, który kiedyś wskazał mu kolega.
              Po jakiś 10 minutach szybkiego marszu dotarł nad strumień. Usiadł przy brzegu i
popatrzył na wodę. „Co się stało? Jak to się stało? Jak ja wrócę? Gdzie ja jestem? Teren się nie
zmienił, więc nadal jestem w okolicach Bełżyc. Chyba się przeniosłem w czasie Tylko jak u
licha?! Hmm, Rafał mówił, że za czasów „Zapory” stał tu dom, no i faktycznie jest. Może jak nie
uda mi się wrócić to ci ludzie mi pomogą? Przecież mieszkał tu jeden z żołnierzy „Zapory” i sam
komendant tu bywał. Jak zobaczą polski mundur, może mnie nie wydadzą.”
              Siedział tak i rozmyślał dopóki z tych rozmyślań nie wyrwał go głośny plusk. „To nie
mogła być ryba” pomyślał chłopak. Ktoś musiał kopnąć kamień i ten wpadł do wody z dużą siłą.
              Brzeg porastały wysokie trawy, więc skulonego Antka nie było widać, a on wszystko
widział doskonale. Dyskretnie rozejrzał się dookoła. Księżyc nadal jasno przyświecał, skutkiem
czego wyraźnie dostrzegł postać w mundurze kilka metrów dalej. „Kogo to przygnało tutaj o tej
porze?” zadał sobie w duchu pytanie. Przyjrzał się tajemniczemu przybyszowi. W świetle księżyca
błysną orzełek w koronie, tak charakterystyczny dla partyzantów. „A więc swój” odetchną z ulgą.
Dostrzegł też, że mężczyzna może być w mniej więcej jego wieku lub trochę starszy i ma
charakterystyczne wąsiki. Cała postać wydała się nagle bardzo znajoma. „Skąd ja go znam?
Gdzieś go już chyba widziałem, na jakimś zdjęciu i to niedawno. Czekaj, no przecież. „Zapora”
miał takie na tym zdjęciu z „Uskokiem”.” wydedukował chłopak. Wymacał w kieszeni telefon i
sprawdził bo pamiętał, że miał to zdjęcie zapisane gdzieś zapisane.  „Jak nic to on!” wyszeptał
cichuteńko, porównując ze zdjęciem. Uszczypną się w ramię, sprawdzając czy to aby nie sen.
Dość mocno zabolało, aż chłopak sykną z bólu, a więc to nie sen.
­Kto tu jest?!­ nocną ciszę rozdarło pytanie. ­ Pokaż się! ­ po czym dało się słyszeć
charakterystyczny szczęk przeładowywanego pistoletu

Komentarze

  1. Masz talent dziewczyno, czekam na kolejne opowiadania, które czytam z prawdziwą przyjemnością :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję :) To jest fragment większego opowiadania. Może po 1 października wrzucę całość ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wiersz #9 Spacer

"Zanamię na potylicy"- Rafał Konik

Tacy Sami cz.11