Spotkanie
Czołem!
Przyznaję się bez bicia, że zaniedbałam bloga. Brakowało mi czasu na pisanie i przepisywanie z zeszytu na stronę. Ale to nie oznacza, że w tym czasie nic nie robiłam. O nie, starałam się aktywnie spędzać czas. Nie będę mówić o wszystkim tylko o jednym spotkaniu, na którym dziś byłam.
Dziś (to znaczy 18.12.2016) siedzibę grupy historycznej do której należę odwiedził pan podpułkownik Edmund Baranowski ps. "Jur", powstaniec warszawski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich, sekretarz generalny Rady Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", członek Rady Powierniczej Muzeum Powstania Warszawskiego i autor wielu publikacji o tematyce powstańczej. Spotkałam się już z jego książkami, osobiście polecam "Warszawskie gry wojenne".
Jako że należę do pokolenia które jako ostatnie ma możliwość poznawania historii najnowszej od uczestników tamtych zdarzeń, nie mogłam przepuścić tego spotkania. W informacji o spotkaniu kolega napisał żeby kilka osób przyszło wcześniej i ustawiło stoły po wigilii. Więc wstałam trochę wcześniej i ruszyłam do WPH (miejsca naszych spotkań). Gdy nauczę się nie przyjeżdżać o wiele za wcześnie to będzie święto. Znów byłam za wcześnie, ale dobra książka umiliła czekanie. Przygotowałam więc miejsce spotkania i czekałam na rozpoczęcie. Tuż przed 11 pojawili się inni członkowie. Przygotowaliśmy razem smakołyki i wtedy przyszedł gość specjalny, pan Edmund Baranowski. Przywitałam go i pobiegłam sprzątać folie po ciastach które przygotowaliśmy na to spotkanie. Niosąc folie na zaplecze usłyszałam jak pan Baranowski mówi do kolegi który go przywiózł, że piękne ma w grupie dziewczyny. To było bardzo miłe. Potem zajął miejsce tuż obok mnie mówiąc, że gdy siedzi pośród młodzieży sam staje się młodszy o jakieś 20 lat.
Opowiadał nam swoje wspomnienia z okupacji i powstania przez ponad półtorej godziny. Słuchałam go z wypiekami na twarzy. Potem na zdjęciach pokazywał nam swoich kolegów z oddziału. Na spotkanie zabrałam ze sobą kserokopię fragmentu jego książki, co okazało się sprawiło radość powstańcowi. Zaprosiliśmy pana Edmunda na urodziny naszej Grupy i już planujemy kolejne spotkanie bo 1,5 godziny to stanowczo za mało aby zaspokoić naszą ciekawość ;)
Czuwaj!
Przyznaję się bez bicia, że zaniedbałam bloga. Brakowało mi czasu na pisanie i przepisywanie z zeszytu na stronę. Ale to nie oznacza, że w tym czasie nic nie robiłam. O nie, starałam się aktywnie spędzać czas. Nie będę mówić o wszystkim tylko o jednym spotkaniu, na którym dziś byłam.
Dziś (to znaczy 18.12.2016) siedzibę grupy historycznej do której należę odwiedził pan podpułkownik Edmund Baranowski ps. "Jur", powstaniec warszawski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich, sekretarz generalny Rady Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", członek Rady Powierniczej Muzeum Powstania Warszawskiego i autor wielu publikacji o tematyce powstańczej. Spotkałam się już z jego książkami, osobiście polecam "Warszawskie gry wojenne".
Jako że należę do pokolenia które jako ostatnie ma możliwość poznawania historii najnowszej od uczestników tamtych zdarzeń, nie mogłam przepuścić tego spotkania. W informacji o spotkaniu kolega napisał żeby kilka osób przyszło wcześniej i ustawiło stoły po wigilii. Więc wstałam trochę wcześniej i ruszyłam do WPH (miejsca naszych spotkań). Gdy nauczę się nie przyjeżdżać o wiele za wcześnie to będzie święto. Znów byłam za wcześnie, ale dobra książka umiliła czekanie. Przygotowałam więc miejsce spotkania i czekałam na rozpoczęcie. Tuż przed 11 pojawili się inni członkowie. Przygotowaliśmy razem smakołyki i wtedy przyszedł gość specjalny, pan Edmund Baranowski. Przywitałam go i pobiegłam sprzątać folie po ciastach które przygotowaliśmy na to spotkanie. Niosąc folie na zaplecze usłyszałam jak pan Baranowski mówi do kolegi który go przywiózł, że piękne ma w grupie dziewczyny. To było bardzo miłe. Potem zajął miejsce tuż obok mnie mówiąc, że gdy siedzi pośród młodzieży sam staje się młodszy o jakieś 20 lat.
Opowiadał nam swoje wspomnienia z okupacji i powstania przez ponad półtorej godziny. Słuchałam go z wypiekami na twarzy. Potem na zdjęciach pokazywał nam swoich kolegów z oddziału. Na spotkanie zabrałam ze sobą kserokopię fragmentu jego książki, co okazało się sprawiło radość powstańcowi. Zaprosiliśmy pana Edmunda na urodziny naszej Grupy i już planujemy kolejne spotkanie bo 1,5 godziny to stanowczo za mało aby zaspokoić naszą ciekawość ;)
Czuwaj!

Komentarze
Prześlij komentarz