Wakacje

Czołem!
Bardzo was przepraszam za długą nieobecność, tak to jest gdy spędza się wakacje na "pełnym gazie".
Teraz postaram się nadrobić to. Wczoraj brałam udział w rekonstrukcji PWPW (zaraz się post pojawi), a w środę prawdopodobnie wezmę też udział w Przebiciu do Śródmieścia.
Ale zacznijmy chronologicznie. 13 sierpnia razem z rodzicami pojechałam na wakacje. Pierwsza myśl "Odpocznę od zgiełku i wszechobecnej historii (nie żeby to było coś złego :P)" . Na początku odwiedziłam z rodzicami Opole. Miało tam być spotkanie zapoznawcze z nowym członkiem rodziny. Ale czemu o tym piszę, pewnie się zastanawiacie. A to dlatego, iż ponieważ z tego uwolnienia się od historii nici wyszły. Przyjechałam w sobotę wieczorem więc nic specjalnego nie było, oprócz tego że gdy wjechaliśmy na osiedlę patrzę na znak z jego nazwą, a tam "Osiedle im. Armii Krajowej". Nie no wszystko fajnie, spoko. Następnego dnia, w końcu niedziela więc o 8 poszłam z ciocią i mamą do pobliskiego kościoła. Ledwie raptem 100 czy 200 m, ale po drodze minęłam pomnik z kotwicą, a potem się dowiedziałam od cioci, że w pobliżu jest popiersie Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka". Pod koniec mszy, gdy były podawane ogłoszenia parafialne, padło takie zdanie "W minionym tygodniu pożegnaliśmy parafiankę z ulicy Szarych Szeregów i parafianina z ulicy Janka Bytnara <Rudego>". Bóg dał mi sygnał, że się od tego nie uwolnię tak łatwo. A podczas spaceru z Giacomo (nowy członek rodziny, czytaj dziakomo) spotkałam masę, po prostu ogromną ilość nazw ulic nawiązujących do najnowszej historii.
W poniedziałek pojechałam z rodzicami w Bieszczady. Tu raczej głównie czytałam o historii i łaziłam po górach. Dwie rzeczy, jedna mnie wkurzyła, a druga zdziwiła. Zanim powiem (a raczej napiszę) co mnie zdziwiło proszę zapoznajcie się z tym fragmentem wikipedii:
Okres II wojny światowej i lata powojenne wyniszczyły wieś – w roku 1952 z ludnej wsi pozostało ok. trzydziestu rodzin. 11 stycznia 1946 Cisnę zaatakował oddział UPA[2]. Upowcy najpierw podpalili szkołę i urząd gminy, następnie dwór oraz 8 polskich gospodarstw. Żywcem spłonęła 4-osobowa rodzina. Od wybuchu wrzuconego do domu granatu zginęła rodzina - matka i troje dzieci, najstarsze w wieku 12 lat. Zginęli trzej przedwojenni policjanci, upowcy bestialsko zamordowali ich masakrując ciała (obdzierając ze skóry, obcinając języki, uszy, genitalia), następnie wrzucili w ogień. 
 A teraz posłuchajcie (a raczej przeczytajcie). Pewnego dnia pojechałam z rodzicami do Cisnej po pamiątki dla rodziny. Gdy weszłam do jednego z sklepików zamurowało mnie. Pod sufitem wisiała koszulka z nadrukiem wyklętych (później do tego wrócę), a tuż obok na półce leżały książki ze wspomnieniami upowców. No ludzie! Sprzedawać wspomnienia morderców własnego miasteczka?! Wkurzyło mnie to co sprzedaje się na straganach. Byłam w Polańczyku, patrzę, koszulka z NSZ, ze Szczerbcem, z kotwicą, do wyboru do koloru. Nie o to chodzi przecież w aby zapłacić 20 zł za białą koszulką z NSZtem i uwaga czarno-czerwoną opaską!

Czuwaj!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiersz #9 Spacer

"Zanamię na potylicy"- Rafał Konik

Tacy Sami cz.11