Tacy Sami cz.5

Czołem Kochani!
Jest sobota a z nią nowy fragment opowiadania. Ja wiem że ten blog miał być o reko-akcjach, ale w zimie jest ich mniej i nie na wszystkich mogę być, więc staram się jakoś zapełniać bloga wrzucajac opowiadania :) Ale niedługo zima się skończy (a przynajmniej zacznie się marzec) I wtedy będzie więcej akcji. A tymczasem trzymajcie nowy fragment. Dziś trochę krótszy, ale akurat tak wypadł mi ten moment

Tacy Sami cz.5


        Pomimo największych chęci sprawdzenie tajemniczego przejścia, Grzesiek musiał odłożyć trochę w czasie. Za nim mógł się tym zająć, obiecał pomóc kilku znajomym, a i nauki zaniedbać nie mógł. Bardzo chciał jechać na to szkolenie. Dopiero po dwóch dniach znalazł trochę czasu, aby zbadać tą sprawę.
     Było już dobrze popołudniu, gdy znalazł się na krakowskim Przedmieściu. Wyskoczył z tramwaju i skierował swe kroki w stronę pomnika wielkiego astronoma. Zaraz mu się przypomniała brawurowa akcja jednego z harcerzy, gdy tamten zeszłej zimy odkręcił tablicę niemiecką, odsłaniając polski napis. Uśmiechną się mimochodem na to wspomnienie. Niech szkopy wiedzą, że Polaków tak łatwo nie złamią. 
     Po tym jak pierwszy raz dostrzegł to przejście, pomyślał że tylko mu się to przywidziało, że to akurat cień padł w taki sposób. Jednak nie, przejście nadal było. Jako on mógł tego nie zauważyć? Mieszkał niedaleko i jako mały chłopiec nie raz tędy biegał.
    Przejście prowadziło stromo w dół, do jakiejś piwnicy. Przyjemny chłód zachęcał do wejścia i ucieczki przed gorącym lipcowym powietrzem. Z ciekawością zszedł w mrok.
***
- I jak? Jak się podobało? - zapytał Hubert, spoglądając na przyjaciela, tuż po opuszczeniu zbiórki. 
    Spędzili tam jakieś dwie godziny i już dobrze wiedzieli, że to im się spodoba. Choć ich tam kompletnie nie znano, to ciepło ich przyjęto
.-Ty dobrze wiesz, że bardzo mi się podobało. - odpowiedział ze śmiechem Kuba. - To są bardzo fajni ludzie. Powiem ci szczerze, mam same pozytywne przeczucia co do nich.
-A to jeszcze nie koniec niespodzianek. Chodź, teraz ci pokażę to miejsce. - powiedział tajemniczo.
-Dobra to prowadź. 
   Skierowali się w stronę przystanku autobusowego przy teatrze. Po drodze jego przewodnik zaczął opowiadać mu całą historię.
- Bo wiesz, zawsze na początku wakacji mam za dużo wolnego czasu. Jako ze nienawidzę siedzieć w domu i nic nie robić, to włóczę się po Starówce i Śródmieściu. Kilka dni temu szedłem tak Krakowskim Przedmieściem, mijam pomnik Kopernika. Patrzę, a tu w tym pałacyku co stoi obok jest przejście, którego dotąd nie widziałem. Ty wiesz, że starem miejsca mają taki specyficzny zapach i ten zapach było stamtąd czuć. Zszedłem , znalazłem włącznik i gdy zapaliłem to oniemiałem. Pomieszczenie przypominało trochę bunkier, wisiał tam kalendarze z 1944 oraz 2016, a dni na obu zgadzały się z dniem w którym tam wszedłem. Było tam trochę papierów i rzeczy, ale nie przyglądałem się bliżej, bo chciałem wspólnie z tobą go zbadać. Ty o wiele lepiej znasz temat więc przynajmniej będziesz mi mógł powiedzieć co tam jest. 
    Wysiedli na przystanku Uniwersytet, przecięli ulicę i ostatni kawałek przebiegli. Przejście nadal tam było, choć każdy z chłopaków mógłby przysiąc, że jeszcze tydzień temu żadnego przejścia w tym miejscu nie było. 
     Tak jak Hubert opisywał, schody stromo prowadziły w ciemność. Trzymając się chropowatej ściany, zeszli po nich ostrożnie. Schody kończyły się masywnymi stalowymi drzwiami, które otworzyły się zadziwiająco gładko, jak gdyby ktoś regularnie je oliwił. Bezproblemowo odchyliły się, odsłaniając przejście w mrok. Po znalezieniu włącznika pomieszczenie zalało nagłe, mocne światło, którego źródła nie mogli zlokalizować. 
    Gdy oczy przyzwyczaiły się do nagłej zmiany, przyjaciele zobaczyli że nie są w bunkrze sami...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiersz #9 Spacer

"Zanamię na potylicy"- Rafał Konik

Tacy Sami cz.11