Kresy, czyli nie wolno nam zapomnieć
Czołem!
Byłam niedawno na wykładzie w Przystanku Historia IPN-u. Zaciekawił mnie temat jako że było to o poszukiwaniach miejsc pochówków polskich patriotów. Nie tylko Wyklętych na Łączce, ale i Legionistów, żołnierzy roku 1920, żołnierzy września, Kresowiaków zamordowanych w ramach Operacji Polskiej NKWD, ofiar Wołynia, czy polskich partyzantów, ostatnich Obrońców Kresów.
Zacznijmy od tego, że Kresy to nie był jakiś tam skrawek ziemi odebrany nam w Jałcie. To było prawie 52% terytorium przedwojennej Polski. Warto też nadmienić że teren tzw. Ziem Odzyskanych był mniejszy niż to co straciliśmy.
Dziś nie ma tam Polski, ale to nie oznacza, że nie ma tam polskości. Wiele miejsc nierozerwalnie związanych z polską historią, jak Ostra Brama, wielu sławnych Polaków stamtąd pochodziło, a także co najważniejsze, leżą tam nasi bohaterowie. Cmentarz Łyczkowski czy wileński na Rossie to tylko dwa najsłynniejsze. Dużo jednak bohaterów spoczywa w bezimiennych grobach, nieliczni mają symboliczny grób i krzyż na nim.
Jednak jest wiele wiosek, w okolicach których znajduje się taka mogiła i starsi ludzie pamiętają jej historię. Uczą młodszych pamiętać o takich ludziach, a to daje grunt pod poszukiwania. Wydział Kresowy IPN-u zajmuje się nimi. Jeżdżą na Litwę i Białoruś, aby odnaleźć takie miejsca. W samym tylko 2017 wydobyli 7 szkieletów, z których 5 zostało pochowanych z honorami. Warto przytoczyć kilka tegorocznych akcji i poszukiwań tego wydziału.
Wersoczka
Nieopodal tej wsi znajdował się stary polski cmentarz jakich wiele jest rozsianych po Kresach. Zatem cóż w nim takiego niezwykłego, aby właśnie tam zostały przeprowadzone prace ekshumacyjne? Otóż historia jest taka, z 6 na 7 grudnia 1944 roku, partyzanci Jana Borysewicza "Krysi" przeprowadzili atak na Ejszyszki. Rozbito wtedy areszt NKWD uwalniając 34 więźniów oraz niszcząc dokumentację ZPP. Podczas akcji poległo 2 żołnierzy. Jednym z nich był Stanisław Masiuk "Moroz". Jego ciało złożono właśnie na wspomnianym wcześniej cmentarzu, a pamięć o nim zachowała się wśród miejscowych. To właśnie na podstawie ich wspomnień zlokalizowano dawny teren cmentarza oraz miejsce pochówku partyzanta. Teraz trwają prace identyfikacyjne, które mają potwierdzić jego tożsamość.
Michnokiemie
W czasie gdy w Warszawie wybuchło Powstanie, na Kresach życie swe oddał inny żołnierz. Kapral Edward Buczek ps. "Grzybek", był żołnierzem VI Brygady Wileńskiej, poległ podczas potyczki z oddziałem Strzelców Górskich Wehrmachtu. Tak samo jak w poprzednim przypadku, pamięć o nim przechowali miejscowi. Według ich wspomnień, partyzant otrzymał postrzał w głowę, co potwierdził polski orzełek z czapki, który miał odstrzelone skrzydło. Można powiedzieć, że sama polska ziemia wzięła pod opiekę jego mogiłę, bowiem wyrosło na niej potężne drzewo. Mimo tej trudności, archeologom z IPN-u udało się podjąć szczątki, które zostały przeniesione na kwaterę polską na cmentarzu w Ejszyszkach. W miejscu pierwszego pochówku pozostał jednak krzyż.
Puszcza Rudnicka, Długa Wyspa
Znacie może wierszyki dla dzieci autorstwa Wojciecha Stypuły. Kto jednak wie, że ten sam człowiek był oficerem do zadań specjalnych słynnego komendanta "Ragnera". Dział pod pseudonimem "Bartek". Zginął od kul radzieckich partyzantów. Jak na ironię spoczął obok ich cmentarza. Poszukiwania ułatwił niedokładnie zasypany dół po ekshumacji rzeczonego cmentarza, ale ciało żołnierza-poety leżało nadal w tym samym miejscu. Zwłoki zostały odnalezione i czekają na identyfikację. Historię o nim przekazali miejscowi mieszkańcy, którzy wskazali miejsce i podali kto tu leży.
Pohost
Pierwsze uderzenie sowietów siedemnastego września 1939 przyjęły na siebie miejscowe strażnice KOPu. Tak było i w Pohoście. Córka plutonowego Komara, który pełnił tego dnia służbę na tamtym posterunku, opowiedziała tę historię archeologom IPNu, którzy zajęli się tą sprawą przy pomocy 52. Białoruskiego Batalionu. Faktycznie, w pobliżu miejsca gdzie stał kiedyś budynek strażnicy znaleziono ślady po potyczce, a trochę dalej jamę gdzie było pochowanych 5 polskich żołnierzy w pełnym oporządzeniu. Niestety bez nieśmiertelników*, które ułatwiłyby identyfikację. Po wojnie na tym terenie było kołchozowe pole. Żołnierze zostali złożeni na starym cmentarzu w Pohoście, gdzie leżą żołnierze z 1920 roku, który to pewnie mijali idąc na swoją ostatnią wartę na granicy... Podczas uroczystego pogrzebu byli przedstawiciele Straży Granicznej oraz miejscowa ludność u której pamięć o tamtych czasach była nadal żywa.
Wilno
Wilno oprócz sławnej Rossy, ma też inne miejsce pochówków o którym warto pamiętać. Jest nim Tuskulanum. W latach 1944-1947 pochowano tam około 720 zamordowanych osób przez komunistów, z czego 50 to Polacy. Dzięki działaniom litewskiego IPNu, mamy dużo dokumentów i informacji o tym miejscu i szczątkach tam znalezionych. Obecnie trwają starania, aby uzyskać do nich dostęp i ustalić kto z naszych rodaków został tam złożony.
Na koniec zostawiłam sprawę, która wśród Kresowian budzi spore emocje, czyli poszukiwania szczątków legendy Kresów - Jana Borysewicza "Krysi". Kapitan Borysewicz został zabity w potyczce 19 sierpnia 1944. Według przekazów ludzi, którzy pamiętają tamte czasy, sowieci obwozili jego ciało po wsiach, chcąc jakby pochwalić się swoim czynem, a także obserwować reakcję ludzi. Potem zakopali jego ciało w nieznanym miejscu. Jak dotąd poszukiwania były prowadzone w dwóch miejscach. W 2008 roku wybór na rozpoczęcie prac padł na średniowieczną studnię zamku niedaleko Ejszyszek. Wydobyto sporo niewypałów, ale i 3 szkielety. Jak dotąd nie potwierdzono, ale i nie zaprzeczono, że jeden z nich jest szczątkami "Krysi". Jest jednak problem z ustaleniem ich tożsamości bo archiwa, w których mógłby być ich ślad są w Moskwie... Drugi trop podjęty w tym roku, prowadził na teren starej łaźni żydowskiej w Ejszyszkach. W 1945 roku zaledwie 150 metrów dalej znajdował się posterunek NKWD, jednak poszukania nie ujawniły niczego. Jest jeszcze kilkanaście miejsc do sprawdzenia. Może gdzieś tam są zwłoki legendy polskich Kresów.
Jednak żeby nie było, że prace są prowadzone tylko na Litwie i Białorusi. Wydział Kresowy chciał podjąć też działania na Ukrainie, ale zachowanie i działania ukraińskiego IPNu pozostawiają wiele do życzenia. Panuje opinia, że to właśnie z Litwą mamy trudne stosunki, z Białorusią też różowo nie bywało, jednak to "bratnia" Ukraina sprawia największe problemy odnośnie poszukiwań. Pan Michał Nowak, który prowadził ten wykład, wspominał sytuację, gdy to dzień przed wyjazdem na Ukrainę, zadzwoniła przedstawicielka strony ukraińskiej z wiadomością, aby lepiej nie przyjeżdżać, bo oni nie zapewnią naszym badaczom bezpieczeństwa. Czy to miała być groźba? Co ciekawe ludność cywilna Ukrainy pomagała badaczom i wskazywała miejsca kaźni, przy okazji opowiadając historię tych miejsc. Na podobną przychylność nie możemy jednak liczyć ze strony rządzących, którzy dali czerwone światło pracom badawczym. Szkoda, bo ten teren jest najlepiej zarchiwizowany i właściwie pozostały tam tylko prace archeologiczne, by je przeprowadzić.
Z całego wykładu można wysnuć jedną myśl, którą można go podsumować. Pamięć ludzka ma ogromną moc, która zapewnia nieśmiertelność tym którzy w niej tkwią. Śpieszmy się by poznawać te wspomnienia, słuchajmy ich i spisujmy, bo jesteśmy ostatnimi którzy mogą to zrobić i odnaleźć poległych.
Byłam niedawno na wykładzie w Przystanku Historia IPN-u. Zaciekawił mnie temat jako że było to o poszukiwaniach miejsc pochówków polskich patriotów. Nie tylko Wyklętych na Łączce, ale i Legionistów, żołnierzy roku 1920, żołnierzy września, Kresowiaków zamordowanych w ramach Operacji Polskiej NKWD, ofiar Wołynia, czy polskich partyzantów, ostatnich Obrońców Kresów.
Zacznijmy od tego, że Kresy to nie był jakiś tam skrawek ziemi odebrany nam w Jałcie. To było prawie 52% terytorium przedwojennej Polski. Warto też nadmienić że teren tzw. Ziem Odzyskanych był mniejszy niż to co straciliśmy.
Dziś nie ma tam Polski, ale to nie oznacza, że nie ma tam polskości. Wiele miejsc nierozerwalnie związanych z polską historią, jak Ostra Brama, wielu sławnych Polaków stamtąd pochodziło, a także co najważniejsze, leżą tam nasi bohaterowie. Cmentarz Łyczkowski czy wileński na Rossie to tylko dwa najsłynniejsze. Dużo jednak bohaterów spoczywa w bezimiennych grobach, nieliczni mają symboliczny grób i krzyż na nim.
Jednak jest wiele wiosek, w okolicach których znajduje się taka mogiła i starsi ludzie pamiętają jej historię. Uczą młodszych pamiętać o takich ludziach, a to daje grunt pod poszukiwania. Wydział Kresowy IPN-u zajmuje się nimi. Jeżdżą na Litwę i Białoruś, aby odnaleźć takie miejsca. W samym tylko 2017 wydobyli 7 szkieletów, z których 5 zostało pochowanych z honorami. Warto przytoczyć kilka tegorocznych akcji i poszukiwań tego wydziału.
Wersoczka
Nieopodal tej wsi znajdował się stary polski cmentarz jakich wiele jest rozsianych po Kresach. Zatem cóż w nim takiego niezwykłego, aby właśnie tam zostały przeprowadzone prace ekshumacyjne? Otóż historia jest taka, z 6 na 7 grudnia 1944 roku, partyzanci Jana Borysewicza "Krysi" przeprowadzili atak na Ejszyszki. Rozbito wtedy areszt NKWD uwalniając 34 więźniów oraz niszcząc dokumentację ZPP. Podczas akcji poległo 2 żołnierzy. Jednym z nich był Stanisław Masiuk "Moroz". Jego ciało złożono właśnie na wspomnianym wcześniej cmentarzu, a pamięć o nim zachowała się wśród miejscowych. To właśnie na podstawie ich wspomnień zlokalizowano dawny teren cmentarza oraz miejsce pochówku partyzanta. Teraz trwają prace identyfikacyjne, które mają potwierdzić jego tożsamość.
Michnokiemie
W czasie gdy w Warszawie wybuchło Powstanie, na Kresach życie swe oddał inny żołnierz. Kapral Edward Buczek ps. "Grzybek", był żołnierzem VI Brygady Wileńskiej, poległ podczas potyczki z oddziałem Strzelców Górskich Wehrmachtu. Tak samo jak w poprzednim przypadku, pamięć o nim przechowali miejscowi. Według ich wspomnień, partyzant otrzymał postrzał w głowę, co potwierdził polski orzełek z czapki, który miał odstrzelone skrzydło. Można powiedzieć, że sama polska ziemia wzięła pod opiekę jego mogiłę, bowiem wyrosło na niej potężne drzewo. Mimo tej trudności, archeologom z IPN-u udało się podjąć szczątki, które zostały przeniesione na kwaterę polską na cmentarzu w Ejszyszkach. W miejscu pierwszego pochówku pozostał jednak krzyż.
Puszcza Rudnicka, Długa Wyspa
Znacie może wierszyki dla dzieci autorstwa Wojciecha Stypuły. Kto jednak wie, że ten sam człowiek był oficerem do zadań specjalnych słynnego komendanta "Ragnera". Dział pod pseudonimem "Bartek". Zginął od kul radzieckich partyzantów. Jak na ironię spoczął obok ich cmentarza. Poszukiwania ułatwił niedokładnie zasypany dół po ekshumacji rzeczonego cmentarza, ale ciało żołnierza-poety leżało nadal w tym samym miejscu. Zwłoki zostały odnalezione i czekają na identyfikację. Historię o nim przekazali miejscowi mieszkańcy, którzy wskazali miejsce i podali kto tu leży.
Pohost
Pierwsze uderzenie sowietów siedemnastego września 1939 przyjęły na siebie miejscowe strażnice KOPu. Tak było i w Pohoście. Córka plutonowego Komara, który pełnił tego dnia służbę na tamtym posterunku, opowiedziała tę historię archeologom IPNu, którzy zajęli się tą sprawą przy pomocy 52. Białoruskiego Batalionu. Faktycznie, w pobliżu miejsca gdzie stał kiedyś budynek strażnicy znaleziono ślady po potyczce, a trochę dalej jamę gdzie było pochowanych 5 polskich żołnierzy w pełnym oporządzeniu. Niestety bez nieśmiertelników*, które ułatwiłyby identyfikację. Po wojnie na tym terenie było kołchozowe pole. Żołnierze zostali złożeni na starym cmentarzu w Pohoście, gdzie leżą żołnierze z 1920 roku, który to pewnie mijali idąc na swoją ostatnią wartę na granicy... Podczas uroczystego pogrzebu byli przedstawiciele Straży Granicznej oraz miejscowa ludność u której pamięć o tamtych czasach była nadal żywa.
Wilno
Wilno oprócz sławnej Rossy, ma też inne miejsce pochówków o którym warto pamiętać. Jest nim Tuskulanum. W latach 1944-1947 pochowano tam około 720 zamordowanych osób przez komunistów, z czego 50 to Polacy. Dzięki działaniom litewskiego IPNu, mamy dużo dokumentów i informacji o tym miejscu i szczątkach tam znalezionych. Obecnie trwają starania, aby uzyskać do nich dostęp i ustalić kto z naszych rodaków został tam złożony.
Na koniec zostawiłam sprawę, która wśród Kresowian budzi spore emocje, czyli poszukiwania szczątków legendy Kresów - Jana Borysewicza "Krysi". Kapitan Borysewicz został zabity w potyczce 19 sierpnia 1944. Według przekazów ludzi, którzy pamiętają tamte czasy, sowieci obwozili jego ciało po wsiach, chcąc jakby pochwalić się swoim czynem, a także obserwować reakcję ludzi. Potem zakopali jego ciało w nieznanym miejscu. Jak dotąd poszukiwania były prowadzone w dwóch miejscach. W 2008 roku wybór na rozpoczęcie prac padł na średniowieczną studnię zamku niedaleko Ejszyszek. Wydobyto sporo niewypałów, ale i 3 szkielety. Jak dotąd nie potwierdzono, ale i nie zaprzeczono, że jeden z nich jest szczątkami "Krysi". Jest jednak problem z ustaleniem ich tożsamości bo archiwa, w których mógłby być ich ślad są w Moskwie... Drugi trop podjęty w tym roku, prowadził na teren starej łaźni żydowskiej w Ejszyszkach. W 1945 roku zaledwie 150 metrów dalej znajdował się posterunek NKWD, jednak poszukania nie ujawniły niczego. Jest jeszcze kilkanaście miejsc do sprawdzenia. Może gdzieś tam są zwłoki legendy polskich Kresów.
Jednak żeby nie było, że prace są prowadzone tylko na Litwie i Białorusi. Wydział Kresowy chciał podjąć też działania na Ukrainie, ale zachowanie i działania ukraińskiego IPNu pozostawiają wiele do życzenia. Panuje opinia, że to właśnie z Litwą mamy trudne stosunki, z Białorusią też różowo nie bywało, jednak to "bratnia" Ukraina sprawia największe problemy odnośnie poszukiwań. Pan Michał Nowak, który prowadził ten wykład, wspominał sytuację, gdy to dzień przed wyjazdem na Ukrainę, zadzwoniła przedstawicielka strony ukraińskiej z wiadomością, aby lepiej nie przyjeżdżać, bo oni nie zapewnią naszym badaczom bezpieczeństwa. Czy to miała być groźba? Co ciekawe ludność cywilna Ukrainy pomagała badaczom i wskazywała miejsca kaźni, przy okazji opowiadając historię tych miejsc. Na podobną przychylność nie możemy jednak liczyć ze strony rządzących, którzy dali czerwone światło pracom badawczym. Szkoda, bo ten teren jest najlepiej zarchiwizowany i właściwie pozostały tam tylko prace archeologiczne, by je przeprowadzić.
Z całego wykładu można wysnuć jedną myśl, którą można go podsumować. Pamięć ludzka ma ogromną moc, która zapewnia nieśmiertelność tym którzy w niej tkwią. Śpieszmy się by poznawać te wspomnienia, słuchajmy ich i spisujmy, bo jesteśmy ostatnimi którzy mogą to zrobić i odnaleźć poległych.
Komentarze
Prześlij komentarz